Przed kościołem siedzi dwóch żebraków. Jeden ma obok miseczki na datki obrazek Matki Boskiej, drugi gwiazdę Dawida. Ludzie wychodząc z kościoła wrzucają ostentacyjnie do talerzyka obok Matki Boskiej sowite datki, rzucając przy tym złowieszcze spojrzenia w drugim kierunku. Na koniec wychodzi ksiądz i mówi do żyda. - Oj kiepskie sobie wybrałeś miejsce, tu nic nie dostaniesz. Po odejściu księdza obaj wstają i jeden mówi do drugiego - Wiesz Icek, nie będzie nas ksiądz uczył jak się robi interesy. Mała dziewczynka rozmawiała z nauczycielem o wielorybach. Nauczyciel twierdził, że jest fizyczną niemożliwością, by wieloryb mógł połknąć człowieka. Pomimo, że jest taki wielki, jego gardło jest zbyt wąskie. Dziewczynka upierała się, że przecież Jonasz został połknięty przez wieloryba. Zirytowany nauczyciel powtórzył, że to fizycznie niemożliwe. Dziewczynka powiedziała: - Gdy będę w niebie zapytam o to Jonasza. Nauczyciel spytał: - A jeżli Jonasz poszedł do piekła? Odpowiedziała: - Wtedy pan go zapyta. Młody chłopak dostał wreszcie ukochane prawo jazdy. Poprosił więc swojego ojca, o pożyczenie samochodu. Ten powiedział mu: - Słuchaj, zawrzyjmy układ. Poprawisz trochę oceny w szkole, będziesz częściej czytał Biblię i zetniesz włosy, to o tym pogadamy. Po jakimś miesiącu chłopak przyszedł do ojca z tą samą sprawą i tym razem usłyszał: - Synku, jestem z ciebie naprawdę dumny. Poprawiłeś stopnie, dokładnie studiowałeś Pismo, tylko wiesz, zetnij jeszcze te włosy. - Ale tato - odpowiedział syn - Czytam Biblię i wiesz, każda większa postać jak Samson, Mojżesz, Noe, ba, nawet Jezus miał długie włosy… - No widzisz synku … i chodzili na piechotę! Sprzecza się trzech chłopców, który z nich ma starszego pradziadka. Pierwszy mówi: - Mój pra-pra-pradziadek był cieślą i strugał belki na Arkę Noego. Drugi mówi: - Mój pra-pra-pra-pra… pradziadek był ogrodnikiem i sadził drzewka w raju. Trzeci mówi: - Mój pra-pra-pra i jeszcze długo bym musiał mówić pra-pra był elektrykiem. Jak Pan Bóg powiedział: „Niechaj się stanie światłość", to kable już były podłączone. - Minie wkrótce rok od śmierci pani męża. Zamówiła może pani Mszę św. za niego? - Księże prałacie, jeśli on jest w niebie, to mu nic nie trzeba, jeśli w piekle, to mu nie pomoże, jeśli zaś w czyśćcu, to ja go znam, wiem że wytrzyma. Spotykają się dwaj koledzy. - I co u ciebie? - Ojciec zlał mnie dwa razy. - Dlaczego dwa razy? - Pierwszy raz jak mu pokazałem świadectwo ukończenia szóstej klasy, a drugi raz jak się zorientował, że to jego stare świadectwo. Proboszcz spotyka wiejskiego pijaka: – Cieszę się, synu, że byłeś wczoraj na nabożeństwie wieczornym. – Tak? – mruczy chłop. – To tam też byłem? Przed wakacjami ksiądz pyta uczniów: - Które przykazanie jest najważniejsze? - Ósme - mówi Jaś - Nie wystawiaj złego świadectwa bliźniemu swemu ! Kaziu, ależ ty jesteś do mnie podobny! - To nic, ciociu. Chłopcy nie muszą być ładni. U dentysty: - Ile kosztuje ekstrakcja zęba? - 50 PLN. - 50 PLN za kilka minut pracy?! - Mogę wyrywać powoli jeśli pan chce. Pacjent u stomatologa: - Panie doktorze, bolą mnie zęby, które pan mi wstawił! Na to lekarz: - A nie mówiłem, że będą jak prawdziwe?! Siostro! Po co mówiliście pacjentowi z siódemki, że chcemy mu nogi uciąć?! - A co, uciekł? - Tak! - A pan doktor mówił, że ten paraliż to nieuleczalny jest… Lekarz do pacjenta: - Wirusy wcale nie są takie groźne, jak się na ogół uważa. Codzienne ćwiczenia gimnastyczne i oddechowe po prostu je zabijają. - Być może, panie doktorze. Tylko jak je do tego zmusić?! Pacjent leżący w szpitalu zwraca się do lekarza: - Panie doktorze, dlaczego lekarstwa muszę popijać taką wstrętną herbatą? - Siostro! Proszę zabrać kaczkę ze stolika!!! Zabawne, w naszym miasteczku lekarz i przedsiębiorca pogrzebowy mają ten sam tik oka. Zauważam to zwłaszcza kiedy się mijają na ulicy… Dwaj lekarze siedzą w celi. Jeden wzdycha: - A mogłem zostać meteorologiem i wybaczono by mi 90% pomyłek… Przez hall w szpitalu biegnie facet, który właśnie miał mieć operację. - Co się stało?! - pytają go inni pacjenci. - Słyszałem, jak pielęgniarka mówi: to bardzo prosta operacja, niech pan się nie martwi, jestem pewna, że wszystko będzie dobrze! - Próbowała tylko pana uspokoić, co w tym złego?! - Ona nie mówiła do mnie. Mówiła do lekarza!!! Przychodzi facet do lekarza twierdząc, że jest ogólnie w złej kondycji fizycznej. Doktor poddał go całej serii badań, po czym mówi: - Wie pan co? W tej chwili nie mogę dokładnie stwierdzić co panu dolega, ale myślę, że to wszystko przez alkohol. - A jest tu jakiś trzeźwy lekarz? - zapytał z ciekawości facet… Przepraszam. Oczywiście, że przeczytałam uważnie, ale po prostu nie zauważyłam. Każdemu się zdarza. Mój błąd, przyznaje. Postaram się następnym razem uważniej przeczytać całość, zanim zatwierdzę artykuł. A to, że to skądś skopiowałam, to chyba normalne, sama ich przeciez nie wymyślam… opublikowała Magdalena Drzazgowska
Czytań: 1362 autor: Magda :D |